Sunday 26 November 2017

Przegląd myśli VII - Co w Turynie piszczy

Jesień przyszła do Turynu zdecydowanie późno, ale przyniosła ze sobą kilka cudownych wizyt z pyszną pizzą, rozmowami przy herbacie i fotograficznymi spacerami.Do domku wrócimy dopiero na święta, tymczasem podsyłam kilka obserwacji, które mnie szczerze rozbawiły po ugoszczeniu się we włoskim światku.

Dobrze jest mieć zasady, ale jeśli mają być niewygodne to można udawać, że ich nie ma. We Włoszech można całkowicie legalnie przechodzić na czerwonym świetle (kilka razy zdarzyło mi się przejść w dużej grupce przez pasy na czerwonym świetle, zaraz obok policjantów stojących przed skrzyżowaniem). Wszyscy chętnie korzystają z tego przywileju, jednak trzeba przyzwyczaić się do dźwięku klaksonu. Włosi KOCHAJĄ trąbić, jeśli zmiana świateł trwa zbyt długo jeden z kierowców zaczyna trąbić w rytm znanej melodyjki, którą szybko podchwytuje reszta samochodów.

Włosi lubią podkreślać swoje słowa gestami. Ten najsłynniejszy, dwa palce dłoni uniesionej do góry i kiwającej góra dół, potrafią idealnie urozmaicić każą wypowiedź - gorzej, gdy wykonujemy go bez słowa. Wtedy oznacza jasno i wyraźnie coś, czego w Polsce nie wyrazi się inaczej jak środkowym palcem. Włosi raczej nie potrafią mówić cicho, w prawdziwej włoskiej restauracji trzeba być przygotowanym na to, że kelner opowiadając o menu lub witając nowego gościa krzyknie coś z wielkimi emocjami w głosie. Najczęściej kiedy opowiada o daniach z serem :)

Kościoły we Włoszech raczej nie ociekają złotem, ale zdecydowanie są zatopione w marmurze wszelkich kolorów (duma Włoch!). Prawie 85% Włochów jest katolikami, a przebieg mszy jest identyczny jak w Polsce - oczywiście z pewnymi znaczącymi różnicami. Główną z nich to gestykulacja podczas kazania - ksiądz stojący przy ambonie zdaje się zaraz odlecieć od częstotliwości i zamaszystości helikopterowych ruchów rękoma :) Oprócz miłości do gestykulacji Włosi uwielbiają czworonogi - na szczęście prawie nigdy nie muszą się z nimi rozstawać, bo można je zabrać ze sobą nawet do kościoła. Golden retriver'y i wilczury zazwyczaj zostają z tyłu, a pierwsze ławki zajmowane są przez jamniki i urocze cocer spaniel'e.

A teraz zapraszam na spacerek po Turynie ♡


Thursday 16 November 2017

Mediolan na jeden dzień, i to jaki!

Mediolan w jednodniowym skrócie :) Sama o Mediolanie nie wiedziałam wcześniej nic oprócz tego, że trzeba tu zobaczyć katedrę. Wczytując się w przewodniki okazuje się, że w samym centrum znajdują się trzy najważniejsze zabytki, które można odwiedzić jednego dnia. Katedra (Duomo), Galeria Vittorio Emanuele ( 10 metrów od katedry) i Pałac Sforzów (20 minut od katedry).

Katedra była pierwszym punktem na naszej liście i polecam ją odwiedzić jak najwcześniej rano, z każdą chwilą napływa więcej turystów. Zamiast od środka zwiedzanie zaczęłyśmy od dachu katedry, na który można wyjść krętymi schodkami. Nie mogę zdecydować co zrobiło na mnie większe wrażenie - daleki widok na miasto czy bliskość tak wielu drobnych detali z marmuru. Wrażenie spaceru po kamiennych, olbrzymich dachówkach jest nie do opisania. Do wnętrza weszłyśmy dopiero po południu, niestety moja bateria w aparacie opuściła mnie do tego czasu, ale polecam zdjęcia Martyny :)

Następnego punktu nie trzeba szukać daleko - kilkanaście metrów od katedry otwiera się gigantyczna Galeria Vittorio Emanuele. Ciężko patrzyć pod nogi, gdy nad głową rozciąga się gigantyczne szklane sklepienie otoczone freskami i maleńkimi okienkami. Spacer polega na podziwianiu ultra drogich sklepów i bogatych ludzi, którzy często sami eksponują się w okienkach kawiarni na wyższych piętrach galerii. My jadłyśmy bardziej przyziemnie, ale w jakim stylu! We wschodniej części galerii znajdziecie dwa cudowne miejsca - najlepszą kawiarnię i pizzerię w mieście.

Najedzone pysznościami (po drodze dostałyśmy jeszcze darmowe kasztany, za niebieskie oczy ;)  i głodne znanych dzieł sztuki pospacerowałyśmy do Pałacu Sforzów (20 minut na zachód od katedry). Zbiory tutejszego muzeum przerosły nasze oczekiwania - ogrom pięknych obrazów, rzeźb (jeszcze więcej niż obrazów), mebli, instrumentów, rozłożonych po całym pałacu daje okazję do naprawdę długiego marszu korytarzami i pomostami. Porobiłam tak dużo zdjęć, że nie mogąc się zdecydować na te najważniejsze wybrałam najśmieszniejsze.

Mediolan na dzień, ale podsyłam piosenkę, której szukałam przez miesiąc ♡


Nick Waterhouse - Katchi


Za zdjęcie dziękuję Martynie :>
Martyna ♡  Koniecznie zobaczcie jej bloga z Turynu!
 Plac przed katedrą
 Galeria Vittorio Emanuele
Najlepsza czekolada i lody w centrum Mediolanu - kawiarnia Cioccolatitaliani, zaraz za rogiem galerii i można się w niej rozpłynąć. Ze szczęścia. Dla głodnych najsłynniejszej pizzy: na przeciwko kawiarni znajduje się pizzeria Spontini - ogromne kolejki, ale naprawdę warto! (byłam zbyt głodna, żeby zrobić zdjęcie)
Dziedziniec Pałacu Sforzów 
 Szkic i rzeźba próbna - króliczek z łapkami w połowie brzucha zdobył moje serce :>